Zaniedbany blog
Jakaś bezsensowna gonitwa, żeby spędzić ten ostatni grudniowy weekend. Listy prezentów, potraw, zakupów, kłótnie rodzinne, obrażanie się i przepraszanie. Brak czasu, nerwy. W sklepach kretyńskie bożonarodzeniowe utowory muzyczne, masz ochotę uciec z krzykiem, a tu w kieszeni lista zakupów. Bądź dzielna, przedzieraj się przez tłum, walcz, załaduj samochód, przywieź łupy do domu, potem zapakuj w kolorowe papiery, opisz i schowaj. Potem upiecz, ugotuj, policz, czy jest 12, nakryj, ubierz, gwiazda czy aniol na czub… opłatek, sianko, łuska karpia, tradycja, o kurcze, a jeszcze trzeba iść do pracy, super, jeden sklep w okolicy czynny jest 24 godziny na dobę, to tam jeszcze można coś kupić, o rany lampki, nie mamy lampek…. A blog zaniedbany.
Grudzień 19th, 2010 at 18:04
Tak, to prawie jak lot nad kukułczym gniazdem. My dodajemy do tego jeszcze ok. 300 kilosów dojazdu…
„Bombki” sprawiają wrażenie zadowolonych: chyba tak działa na nie nieważkość Twojego blogu. W realu należałoby więc znaleźć podobną niszę i przez dziurkę od klucza lub zwierciadło Alicji dać w tą bezgrawitacyjną czeluść nogę…