Bardzo ponury dzień…
poniedziałek, Listopad 8th, 2010Jest taki facet. Nazywa się Jan Wanggaard. Mieszka na Lofotach. Tworzy na Lofotach. Wszystko, co robi, co go otacza jest dziełem sztuki. Bal drzewa, z którego wyrzeźbił łódź, kamienny krąg wokół domu. Cały jest dziełem sztuki. Cały dziełem sztuki jest Edward Dwurnik. W lecie pojadę na Lofoty, może spotkam Jana. Poobserwuję go z daleka, westchnę z podziwem i już. Edwarda też podziwiam z daleka. Strach zbliżyć się do artysty. Jan nie ma nic, tylko tyle, co daje mu natura. Edward kocha kupować, posiadać, wydawać dużo pieniędzy. Obaj są artystami, obaj kochają wolność. Jan wypływa w morze drewnianą łodzią, Edward wciska pedał gazu w swoim, jak mówi, bajeranckim mercedesie.
Kocham jeszcze innego artystę, Piotra Potworowskiego. Jego piękny nagrobek ozdobiony złotą gałązką znalazłam na Powązkach.